niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 49

(Oczami James'a)

- Za 3 dni. - odpowiedziałem podekscytowanej Natalii. - O 5:30 na lotnisku. - powiedziałem wyprzedzając pytanie dziewczynki.
- Już nie mogę się doczekać!! - wykrzyknęła rozradowana Nati i z entuzjazmem zaczęła wyciągać różne rzeczy z szaf.
Po chwili milczenia i przyglądania się biegającej po całym pokoju Natalii postanowiłem pogadać z Kariną.
- Możemy porozmawiać?? - zapytałem Kariny.
- Oczywiście. - odpowiedziała z tym sztucznym uśmiecham na twarzy.
Wyszliśmy z pokoju Nati. Przeszliśmy do kuchni i usiedliśmy na krzesłach.
- O czym chciałeś porozmawiać?? - zapytała się mnie Karina
- Posłuchaj... Mam wrażenie, że wcale się nie ucieszyłaś na tą wiadomość... - powiedziałem
- Niby czemu?? - odpowiedziała - Dlaczego miałabym się nie cieszyć?? - dodała po krótkiej chwili.
- Kiedy wszedłem do pokoju twojego i Laili, słuchałaś muzyki i zaniepokoiłem się jej tematyką - odpowiedziałem.
- Ehh.... Słyszałeś... - powiedziała po chwili. Spuściła głowę i nagle na jej twarzy pojawił się smutek.... Szczery...
- Jeśli coś się dzieję, to pamiętaj. Zawsze masz mnie. - powiedziałem łagodnie, podnosząc delikatnie jej głowę. Spojrzała na mnie.
- Ja już nie wytrzymuję!! Od kiedy zostałam... - zawahała się chwilę - zgwałcona, to wszystko mnie już przerasta... Ale powoli... To zadaje większe cierpienie... - powiedziała po chwili milczenia i bezruchu moja dziewczyna. - Całe życie zaczyna mi się walić...
- Nie poddawaj się!! Jesteś silna i dasz radę!! Pamiętaj, że we mnie zawsze możesz znaleźć oparcie... - powiedziałem. Ona tylko spojrzała mi w oczy po czym przytuliła mocno
- Jesteś cudowny... - powiedziała po chwili szeptem.
Siedzieliśmy tak przez jakiś czas. Wtuleni w siebie.
- Ok, to może wyjdziemy gdzieś dzisiaj?? Przynajmniej zapomnisz o tym. Chociaż na chwilę. - powiedziałem w końcu.
- Dobry pomysł. - odpowiedziała Karina z lekkim uśmiechem na twarzy.
- To może teraz. Od razu. Chodź. Pójdziemy na burgera i gorącą czekoladę. Tak jak na każdej, zwykłej, żenującej randce nastolatków. - powiedziałem z zachętą w głosie.
- Co tylko sobie życzysz. - odpowiedziała Karina.
Szybko chwyciła swoją torebkę, powiadomiła domowników, że wychodzi i wybiegliśmy razem z domu. Świetnie się bawiliśmy. Choć raz oderwaliśmy się od monotonnej, szarej rzeczywistości. Ciągle śmialiśmy się i biegaliśmy po mieście bez sensu, bez celu. Widziałem, że Karina była wtedy szczęśliwa...
Gdy stwierdziliśmy, że jest już dość późno odprowadziłem Karinę do domu. Pocałowałem ją w czoło na pożegnanie i przytuliłem. Gdy już zamknęła drzwi od swojego domu, ja odwróciłem się na pięcie i wolnym krokiem powędrowałem rozradowany do swojego domu.

To by było tyle na dzisiaj :) Mam nadzieję, że spodobał Wam się rozdział i bardzo prosiłabym o komentarze ;D

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D Mam nadzieję, że następny mój rozdział też się spodoba :)

      Usuń
  2. super czekam na nn

    OdpowiedzUsuń