wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 52

Miałam fajny pomysł żeby odciągnąć od kart. Wzięłam gumową zabawkę mojego psa.
- Mentor przynieś zabawkę - powiedziałam do psa i rzuciłam ją pod stół na którym grali chłopaki i Laila.
 Pies pobiegł i wpadł pod stół wywracając go, a przy tym rozsypując karty.
- EJ !!! - krzyknęli wszyscy.

- Wybaczcie rzuciłam nie tam gdzie trzeba - powiedziałam sarkastycznie.
Nagle wpadła Natalia i zaczęła krzyczeć z radości.
- Mogę !!! mogę jechać z wami na Hawaje i zobaczę jak najlepszy zespół na świecie robi teledysk - znowu skacząc po całym ogrodzie.
- To fantastycznie - powiedział James z wielki uśmiechem na twarzy. 
Chłopaki zgodzili się z nim, wszyscy pojechali do domów dopiero około 18:00.
Natalia zniknęła w swoim pokoju, a ja nie wiedziałam co się z nią dzieje.
- To co jutro idziemy na zakupy bo po jutrze wyjazd - oznajmiła Laila.
- Tak Natalia musi mieć nowy kostium kąpielowy i parę innych drobiazgów - odpowiedziałam  sprawdzając listę książek które będą mi potrzebne z Nowym Jorku.
Nie było ich dużo ale były drogie BARDZO drogie.
- Ej Karina chodź obejrzymy sobie Fredie'ego Cruger'a - zaproponowała moja przyjaciółka.
- Wiesz dobrze że ja nie znoszę horrorów - powiedziałam wyłączając laptopa.
Ona tylko ciężko westchnęła i poszła zapytać mojego naburmuszonego brata czy z nią obejrzy.
A właśnie dziś także się pokłóciliśmy, tylko tym razem do kłótni dołączyła się też jego mama.
Rafał miał znowu pretensje że lecę z Natalią razem z chłopakami na Hawaje.
Ja już nie rozumiem tego faceta jest gorszy niż kobieta w ciąży.
Dziś wyjątkowo wcześnie postanowiłam się położyć spać, jutro miałam iść z dziewczynami na zakupy.

Rano obudziła mnie Natalia, która zaczęła trząchać mną na wszystkie strony.
- Co się stało ??? - zapytałam przecierając oczy.
- Wstawaj mieliśmy iść na zakupy przecież nie - powiedziała energicznie moja siostra.
- A no tak dobra już wstaje - powiedziałam i zwlekłam się z łóżka.
Poszłam do łazienki i wykonałam wszystkie poranne czynności.
Zeszłam na dół o dziwo Laila już była gotowa, zresztą jak zawsze gdy chodziło o zakupy.
- Więc jaki jest plan na dzisiaj ??? - zapytała moja przyjaciółka gdy siedziałyśmy w kuchni i jadłyśmy we trzy śniadanie.
- Iść zrobić zakupy, wrócić spakować się i iść wcześnie spać - powiedziałam kończąc jeść kanapkę z ogórkiem.
Po śniadaniu poszłyśmy pięta palce do galerii.
Pierwsze co kupiłyśmy Natalii to nowy kostium kąpielowy, który wyglądał tak:



Strasznie spodobał nam się ten kostium, a zwłaszcza Natalii, do interesu doszły też okulary przeciw słoneczne.


Kupiłyśmy jeszcze kilka rzeczy i wróciłyśmy do domu, zaczęłyśmy się pakować bo była już 17:50 cały dzień byłyśmy w tej galerii.
Na początku miałyśmy mały problem z organizacją pakowania, ale po półgodzinie udało nam się ogarnąć i zaczęłyśmy się pakować.
Po skończonym pakowaniu zostawiłam sobie ubrania na wyjazd a walizki wyszły do przed pokoju.
Kendall miał po nas przyjechać około 4:30 więc 3:40 trzeba było najpóźniej wstać.
- Natalia idź spać bo jutra nie wstaniesz - powiedziałam wkładając książkę do torebki obok Mp3 i pamiętnika mamy.
- Nie zasnę tak się cieszę tym wyjazdem - powiedział podekscytowana.
- Ciekawe czy będziesz taka pełna zapału jutro o 3:40 nad ranem jak cię obudzę - powiedziałam, ona poszła do swojego pokoju a ja zgasiłam lampkę na biurko i udałam się do krainy Morfeusza.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~To tyle na dziś ;) Przepraszam was że tak długo ale neta nie miałam przez 2 tygodnie
      

poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 51 cz. 2

<Moimi oczami>

Rosół zasmakował wszystkim. Na drugie danie podane zostały gołąbki z sosem pomidorowym. Gdy tylko gołąbki zostały zjedzone, ja i Laila podałyśmy deser. Budyń waniliowy z sokiem malinowym. Gdy już wszyscy odeszli od stołu ja wraz z Lailą zaczęłyśmy zmywać naczynia. Jack i ciocia Tania poszli do salonu porozmawiać o wyjeździe na Hawaje. 

- Pomóc wam?? - zapytał mnie James zachodząc mnie od tyłu. 

- Nie musisz. Ja i Laila świetnie dajemy sobie radę. - odpowiedziałam James'ow.

- Na pewno nie chcesz mojej pomocy?? - zadał kolejne pytanie.

- W tej sprawie nie. - odpowiedziałam uśmiechając się do niego.

- Dobrze. Jak skończycie to przyjdźcie do ogródka. Siedzą tam chłopaki ja i Natalia. - powiedział mój chłopak po czym powędrował do ogródka.

 ***

<Oczami cioci Tani>

- Naprawdę. Chłopcy są odpowiedzialni i dopilnują, aby Natalii nic się nie stało. A poza tym, pojedzie także moja, żona z naszym synem, który jest o rok młodszy od Natalii. Mogą się zaprzyjaźnić, a moja żona i syn na pewno będą zadowoleni z towarzystwa kogoś sympatycznego, z kim mogliby spędzać czas. - przekonywał mnie Jack.

- No nie wiem. Nie jestem pewna czy aby na pewno Natalia będzie bezpieczna... - odpowiedziałam z niepokojem. Nie chciałam aby coś złego spotkało Nati.

- Oczywiście, że będzie bezpieczna. Na 100% a nawet więcej. Będziemy o nią dbać i na pewno będzie dobrze wspominać ten wyjazd na Hawaje. - zapewniał mnie. - Poza tym oderwie się od codziennych obowiązków i trochę zabawi. Niech Pani potraktuje to jak wakacje. Z resztą będzie pod opieką Kariny, i nie tylko. Zapewniam Panią, Natalia będzie bezpieczna. Nic jej tam nie może grozić, a kiedy jest pod naszą opieką, to już wszelkie niebezpieczeństwo jest wykluczone. -  ciągnął Jack. Coraz bardziej przekonywał mnie do tego bym pozwoliła polecieć Natalii na Hawaje.

- No dobrze... - odpowiedziałam po pewnej chwili zamyślenia. - Pozwalam jej lecieć... Ale czy na pewno będzie bezpieczna?? - zapytałam już ostatni raz.

- Bez wątpienia. - odpowiedział Jack bardzo pewny siebie.

- Więc, dobrze. Natalia może z wami lecieć. - odpowiedziałam już pozbawiona w 99% wątpliwości. 

- Dziękuję. - powiedział Jack. - Miło mi się z Panią rozmawiało. - dodał po krótkiej chwili.

- Mi także miło. - odpowiedziałam. - Może pójdziemy do ogrodu?? I tak już wszyscy tam siedzą... - zaproponowałam Jack'owi.

- Z chęcią. - odpowiedział Jack z uśmiechem na twarzy.

***

<Moimi oczami>

Kiedy ja i Laila skończyłyśmy zmywać już wszystkie brudne naczynia, poszłyśmy do ogrodu. Natalia bawiła się z Mentorem, a James, Kendall, Carlos i Logan siedzieli przy stoliku i grali w kenta.

- Możemy się przysiąść?? - zapytała Laila.

- Pewnie. - odpowiedział Logan i uśmiechnął się do nas.

- W co gracie?? - zapytałam po chwili.

- W kenta. - odpowiedział Kendall.

- Ehh... Wy i te wasze gry karciane... Jakbyście nie mogli porozmawiać jak normalni ludzie... - powiedziałam z lekkim sarkazmem wyczuwalnym w moim tonie głosu.

- Nie. Nie możemy, albowiem my nie jesteśmy normalnymi ludźmi. - odpowiedział James, a reszta chłopaków uśmiechnęła się pod nosem.

- Spodziewałam się takiej odpowiedzi... - powiedziałam i westchnęłam po chwili. - Ja idę do Nati i Mentora. - oznajmiłam reszcie towarzystwa. 

Laila tylko przyglądała się grze.

- Ok. - powiedział Carlos nieprzytomnym głosem. Wszyscy byli tak pochłonięci tą grą, że praktycznie nie zauważali nic co się wokół nich działo. Założę się, że gdyby nawet w mieszkaniu wybuchł pożar, a w mieście zaczęłaby szaleć trąba powietrzna, oni i tak nic by nie zauważyli i graliby dalej.

Ale mniejsza z tym.  Ja zaczęłam rozmawiać z Natalią i co jakiś czas na zmianę rzucałyśmy Mentorowi jego ulubioną zabawkę - piszczącego, gumowego kurczaka, za którym nigdy nie przepadałam, ale mój pies miał nieco inny gust i wypadałoby to uszanować.

Rozmowa trwała gdy w pewnej chwili do ogrodu weszli Jack i ciocia Tania.

Ciocia podeszła do mnie i Nati.

- Nati, posłuchaj, Jack porozmawiał ze mną i zapewnił mnie, że będziesz bezpieczna pod ich opieką na Hawajach. A Ty jak myślisz?? Dadzą radę się Tobą zająć?? - zapytała ciocia Tania z uśmiechem na twarzy.

- Myślę, że tak. - odpowiedziała Natalia z jeszcze szerszym uśmiechem.

- Dobrze. A więc możesz lecieć. Tylko bądź grzeczna. - powiedziała ciocia Tania.

Gdy Natalia usłyszała te słowa zaczęła piszczeć i skakać ze szczęścia.

- Oczywiście, że będę grzeczna!! - powiedziała do cioci. - Będę tak grzeczna jak nigdy dotąd!! - oznajmiła rozradowana Nati.

Cieszyłam się, że Natalia może lecieć na Hawaje. Teraz pozostało mi tylko powiedzieć o wszystkim chłopakom i Laili, którzy, jakby zahipnotyzowani, siedzieli przy stoliku i grali w tego swojego kenta.



To tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że spodobał Wam się rozdział :)

Bardzo Was proszę o komentarze :3

 

niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 51 cz 1

<< Oczami Kendall'a >>
Dziś mieliśmy iść na obiad do Kariny żeby przekonać do siebie jej ciocię.
James cały dzień chodził i sprawdzał czy aby jesteśmy ogarnięci.
- James wyluzuj wszystko będzie dobrze - powiedziałem gdy po raz dziesiąty zajrzał do mojego pokoju.
- Wiesz dobrze że jeśli ciocia  Kariny nas nie polubi to mogą pożegnać się z wyjazdem na Hawaje - powiedział podenerwowany.
- Spokojnie wszystko będzie w porządku Jack porozmawia z nią i wszystko załatwi - powiedziałem i spojrzałem na zegarek była 9:40. A o 12:00 mieliśmy być na obiedzie.
James wyszedł prawdopodobnie obudzić Carlos'a.
Postanowiłem wybrać sobie ubranie bo już nie zostało nam za wiele czasu.
Byliśmy wszyscy gotowi na czas nawet wiecznie śpiący Carlos.
Na zegarku wybiła godzina 11:30 mieliśmy półgodziny na dojazd.


<< Moimi Oczami >>
Kończyłam właśnie przygotować obiad z pomocą Laili, ciocia Tania miała wrócić przed 12:00.
Rafałowi oczywiście nie na rękę był fakt że przyjeżdża tu James, ale nie przejmowałam się nim zbytnio.
- Ok obiad prawie gotowy teraz musimy iść nakryć do stołu - powiedziała moje przyjaciółka.
- Tak mam nadzieje że ten obiad wypali bo inaczej Natalia nie pojedzie z nami na Hawaje a ja nie mam zamiaru jej zostawiać w domu - odezwałam się wyjmując talerze z szafki.
Natalia chciała nam koniecznie pomóc poprosiłyśmy ją że rozstawiła talerze i rozłożyła sztućce.
Poszłam do pokoju się ogarnąć po tym gotowaniu.
Nagle usłyszałam jak pod nasz dom podjeżdża samochód, wiedziałam że przyjechali albo chłopaki albo ciocia.
Przebrałam się w białe spodnie na 3/4 i do tego miętową zwiewną bluzkę wiązaną na szyje, poprawiłam makijaż i zeszłam na dół.
Siedziałam teraz w salonie i oglądałam telewizje.
W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć a za nimi stali chłopaki w towarzystwie mężczyzny może ma z 40 lat lub mniej.
  

- Hej kochanie - wyrwał się James i podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek, przez co spaliłam buraka.
- To jest Jack nasz manager - dodał po chwili.
- Dzień dobry miło mi poznać - powiedziałam i podałam mu rękę.
- Cała przyjemność po mojej stronie - powiedział, uścisnął moją dłoń.
Teraz dopiero przyjrzałam się chłopakom byli ubrani tak:

Zaprowadziłam ich do salonu a sama poszłam zawołać rodzinkę na obiad.
Natalia, Laila, która znalazła się od razu przy Carlos'ie i ciocia Tania zeszły.
Jack od razu zaczął rozmowę z ciocią, a ja poszłam po Rafała.
- Zejdziesz na obiad, czy postanowiłeś urządzić sobie głodówkę tylko po to żeby nie spotkać się z James'em ??? - zapytałam oschłym tonem.
- Nie mam zamiaru oglądać jego parszywej gęby w moim domu - powiedział 
Zaczynało mnie to już wkurzać.
- Rafał ogarnij się i zostaw przeszłość za sobą, w szkole może i James zalazł ci za skórę ale może się zmienił daj mu szanse, bo ja nie mam zamiaru z niego zrezygnować tylko dlatego że TY cały czas rozpamiętujesz przeszłość - powiedziałam i wyszłam nie miałam zamiaru dłużej ciągnąć tej rozmowy.
Zeszłam na dół i razem z Lailą podałyśmy pierwsze danie, postanowiłyśmy pokazać naszym gościom uroki i smak Polskiej kuchni więc pierwsze danie został podany rosół.
Konwersacja kwitła mam nadzieje że Jack przekona ciocię żeby pozwoliła Natalce i że polubi chłopaków.

...  
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To tyle na dziś mam nadzieje ze wam się spodoba :)

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 50

Ten rozdział jest autorstwa Patrycji, a ponieważ nie ma w tej chwili internetu ja opublikuję ten i następny rozdział w jej imieniu. Miłego czytania (:

<<Moimi oczami >>

Wróciłam do domu. Byłam szczęśliwa, że mam przy sobie takiego chłopaka jak James.

Wracając do domu z tej, jak to ją James nazwał "Żenującej randki nastolatków" byłam spokojniejsza i szczęśliwsza.

Postanowiłam iść na strych, przejrzeć trochę pamiątek, które zabrałam w pudłach z Polski i ich nie otwierałam. 

Natalia grała w Mortal Kombat. Ona uwielbia takie gry. Nie wiem po kim to ma.

Laila siedziała w pokoju z nosem w książce. Nie dziwię jej się. Kiedy przyjeżdżała do niej ciotka czerwonym mercedesem lepiej nie zaleźć jej za skórę, bo możesz stracić palec lub rękę. 

(Od aut.: Ciotkę z czerwonym mercedesem wymyśliła moja koleżanka ze szkoły)

A Rafał musiał coś załatwić. Nie mam pojęcia co.

Poszłam do cioci Tani, która siedziała u siebie w sypialni.

- Ciociu, gdybyś czegoś ode mnie chciała, jestem na strychu. - powiedziałam i już miałam wychodzić...

- Karina, kochanie, zaczekaj. - powiedziała moja ciocia.

- O co chodzi ciociu??? - zapytałam z powrotem wchodzą do jej pokoju.

- Chodzi o ten wyjazd na Hawaje. Nie wiem czy pozwolę jechać Natalii... Na dobrą sprawę nie znam ani twojego chłopaka ani jego kolegów - powiedziała odkładając książkę na bok.

- To co powiesz na to, żeby zaprosić James'a, Logan'a, Kendall'a i Carlos'a na jutro do nas na obiad. Wtedy ich poznasz. - powiedziałam bardzo pewna siebie.

- Zgoda. Ale ja jutro późno wracam i nie zdążę nic ugotować. - odpowiedziała moja ciocia.

- Nie martw się. Ja coś przygotuję. - powiedziałam.

Pogadałam z ciocią jeszcze chwilę i ustaliłam co jutro mam przygotować na obiad.

Potem wróciłam do swoich wcześniejszych planów, czyli miałam iść na strych.

Odkąd przeprowadziłam się z Natalią do L.A. nie miałam okazji przejrzeć rodzinnych pamiątek.

Otworzyłam jedno z pudeł i wyciągnęłam z niego album.

Zaczęłam przeglądać zdjęcia znajdujące się w albumie.

Na samym początku były zdjęcia mamy i cioci jako dzieci, później zdjęcia mamy i taty, gdy byli młodzi, następne zdjęcia były mamy ze mną w ciąży i ja jako niemowlę. Kolejne zdjęcia były moje jako dziecka.Kolejne fotografie były już moje, taty i mamy w ciąży z Natalią.

Ostatnie zdjęcia były Natalii i mamy. Już wtedy taty z nami nie było.

Na ostatnim zdjęciu byłyśmy we trzy. Rob robił nam to zdjęcie. Widać było na nim, że mama się uśmiecha, że odzyskała odrobinę starego życia, ale jej oczy wyglądały jak... jakby były... martwe...

Zajrzałam do pudła. Były w nim pamiątki mojej mamy.

Była też karteczka:

"Jeśli kiedyś będziesz miała kłopoty sercowe, przeczytaj to."

Odłożyłam zeszyt mamy na bok i przejrzałam resztę pudeł.

Znalazłam również płytę i album ze ślubu mamy. 

Kiedy zlazłam ze strychu, większość domowników już spała.

Tylko Natalia ciągle grała.

- Natalia, wyłącz już tą grę. Jest późno. - powiedziałam do siostry.

Ona posłusznie wyłączyła grę i poleciała do łazienki się przebrać.

- Karina, jak myślisz, ciocia pozwoli mi z wami lecieć na Hawaje? - zapytała mnie młodsza siostra.

- Nie wiem. Wszystko zależy od jutrzejszego obiadu. - odpowiedziałam podchodząc do łóżka Nati i przykrywając ją kołdrą.

- Dobranoc. - powiedziała.

- Dobranoc Myszko. Kolorowych snów. - powiedziałam i pocałowałam ją w czoło, po czym zgasiłam światło i wyszłam z jej pokoju.

Poszłam do pokoju mojego i Laili, położyłam albumy i pamiętnik na łóżku i poszłam do łazienki.

Wróciłam do pokoju i wysłałam sms-y do chłopaków z powiadomieniem o jutrzejszym obiedzie. Oni, naturalnie, zgodzili się i przyprowadzą również Jack'a, który porozmawia z ciocią Tanią.

Zasnęłam dopiero po 1:40 nad ranem, ponieważ czytałam pamiętnik mamy.

To tyle jak na razie. Mam nadzieję, że spodobało się Wam :D 

Nie mogę uwierzyć, że to już 50 rozdział. Nigdy bym nie pomyślała, że dojdę tak daleko.



wtorek, 16 lipca 2013

16 LIPCA

Dziś są urodziny James'a Maslow'a i z tej okazji chcę mu życzyć sukcesów w życiu muzycznym i tym prywatnym. 
Bo teraz nie jest najlepiej 

Rocznica (:

W 2012 roku 16 lipca został założony blog. Dzisiaj mamy 16 lipca ale 2013 r. Więc dzisiaj jest pierwsza rocznica blogu mojego i Patrycji. Z tej okazji chciałam podziękować każdemu, kto czytał opowiadanie i wytrzymał z nami cały rok (: Jesteście wspaniali.

niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 49

(Oczami James'a)

- Za 3 dni. - odpowiedziałem podekscytowanej Natalii. - O 5:30 na lotnisku. - powiedziałem wyprzedzając pytanie dziewczynki.
- Już nie mogę się doczekać!! - wykrzyknęła rozradowana Nati i z entuzjazmem zaczęła wyciągać różne rzeczy z szaf.
Po chwili milczenia i przyglądania się biegającej po całym pokoju Natalii postanowiłem pogadać z Kariną.
- Możemy porozmawiać?? - zapytałem Kariny.
- Oczywiście. - odpowiedziała z tym sztucznym uśmiecham na twarzy.
Wyszliśmy z pokoju Nati. Przeszliśmy do kuchni i usiedliśmy na krzesłach.
- O czym chciałeś porozmawiać?? - zapytała się mnie Karina
- Posłuchaj... Mam wrażenie, że wcale się nie ucieszyłaś na tą wiadomość... - powiedziałem
- Niby czemu?? - odpowiedziała - Dlaczego miałabym się nie cieszyć?? - dodała po krótkiej chwili.
- Kiedy wszedłem do pokoju twojego i Laili, słuchałaś muzyki i zaniepokoiłem się jej tematyką - odpowiedziałem.
- Ehh.... Słyszałeś... - powiedziała po chwili. Spuściła głowę i nagle na jej twarzy pojawił się smutek.... Szczery...
- Jeśli coś się dzieję, to pamiętaj. Zawsze masz mnie. - powiedziałem łagodnie, podnosząc delikatnie jej głowę. Spojrzała na mnie.
- Ja już nie wytrzymuję!! Od kiedy zostałam... - zawahała się chwilę - zgwałcona, to wszystko mnie już przerasta... Ale powoli... To zadaje większe cierpienie... - powiedziała po chwili milczenia i bezruchu moja dziewczyna. - Całe życie zaczyna mi się walić...
- Nie poddawaj się!! Jesteś silna i dasz radę!! Pamiętaj, że we mnie zawsze możesz znaleźć oparcie... - powiedziałem. Ona tylko spojrzała mi w oczy po czym przytuliła mocno
- Jesteś cudowny... - powiedziała po chwili szeptem.
Siedzieliśmy tak przez jakiś czas. Wtuleni w siebie.
- Ok, to może wyjdziemy gdzieś dzisiaj?? Przynajmniej zapomnisz o tym. Chociaż na chwilę. - powiedziałem w końcu.
- Dobry pomysł. - odpowiedziała Karina z lekkim uśmiechem na twarzy.
- To może teraz. Od razu. Chodź. Pójdziemy na burgera i gorącą czekoladę. Tak jak na każdej, zwykłej, żenującej randce nastolatków. - powiedziałem z zachętą w głosie.
- Co tylko sobie życzysz. - odpowiedziała Karina.
Szybko chwyciła swoją torebkę, powiadomiła domowników, że wychodzi i wybiegliśmy razem z domu. Świetnie się bawiliśmy. Choć raz oderwaliśmy się od monotonnej, szarej rzeczywistości. Ciągle śmialiśmy się i biegaliśmy po mieście bez sensu, bez celu. Widziałem, że Karina była wtedy szczęśliwa...
Gdy stwierdziliśmy, że jest już dość późno odprowadziłem Karinę do domu. Pocałowałem ją w czoło na pożegnanie i przytuliłem. Gdy już zamknęła drzwi od swojego domu, ja odwróciłem się na pięcie i wolnym krokiem powędrowałem rozradowany do swojego domu.

To by było tyle na dzisiaj :) Mam nadzieję, że spodobał Wam się rozdział i bardzo prosiłabym o komentarze ;D

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 48

(Oczami James'a)


Gdy już skończyliśmy nagrywać piosenkę, od razu pojechałem do Kariny. Bylem taki szczęśliwy. Kiedy tylko dojechałem do jej domu, szybko zaparkowałem. Byle gdzie, i z niecierpliwością zapukałem donośnie w drzwi.
Po chwili otworzył mi Rafał.
- A ty tu czego??!! - naskoczył na mnie od razu Rafał
- Nie mam czasu i ochoty awanturować się z Tobą !! Wpuść mnie. Przyjechałem do Kariny - odpowiedziałem z pospiechem
Rafał po namyśle, powoli i z niechęcią wpuścił mnie do domu. Pędem dopadłem się do drzwi od pokoju Kariny. Zapukałem, po czym usłyszałem "Prosze" najprawdopodobniej był to głos Laili.
Szybko otworzyłem drzwi i wbiegłem do pokoju. Obie dziewczyny leżały na swoich łóżkach. Laila czytała jakąś książkę, a Karina wpatrując się w sufit słuchała muzyki (głośność ustawiła najprawdopodobniej na maxa, bo głośno i wyraźnie słyszałem czego słucha. Zaniepokoiłem się. Była to piosenka o samobójstwie. Następna także. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos Laili.
 - Wielmożny pan będzie tak stał na środku przejścia pokoju, czy może w końcu powie czego chce?? - zapytała się Laila z lekką ironią wyczuwalną w jej głosie.
- Ja przyszedłem do Kariny... - i w tym momencie Laila mi przerwała
- Ze do Kariny to oczywiste. Bo raczej nie do Rafała - powiedziała trochę sarkastycznie.
 - Daj mi dokończyć - powiedziałem lekko poddenerwowany - Co Cię dzisiaj ugryzło??!! - zapytałem
- Nic. Wybacz. - powiedziała Laila z nagłą zmianą tonu głosu. Dało się w nim wyczuć pokorę, smutek i to, że żałowała tego, że tak na mnie naskoczyła.
Podejrzewałem, że nie układa jej się z Carlos'em.
- Po prostu mam te dni... - powiedziała Laila po pewnym czasie milczenia
- Jakie dni?? - powiedziałem trochę zdezorientowany
- No takie kilka dni pod rząd... Raz w miesiącu... - powiedziała z widocznym już lekkim poddenerwowaniem, że musi mi tłumaczyć jeszcze raz.
- Ahh... rozumiem. - odparłem
- No właśnie nie. Nie rozumiesz. Wy, chłopcy, nie musicie przez to przechodzić... - powiedziała Laila.
Ja już nie chciałem się wykłócać i postanowiłem zejść z tematu... Wiedziałem już, ze stąpam po cienkim lodzie.
Po chwili ciszy i bezruchu, podszedłem do Kariny, która nadal leżała w takiej samej pozycji - na plecach, namiętnie wpatrując się w sufit. To wyglądało tak jakby usilnie chciała coś zobaczyć. Ujrzeć coś czego bardzo pragnie, ale jednak wie, że już tego nigdy więcej nie ujrzy... A jednak ma jeszcze trochę nadziei... Ale widać było, że ta nadzieja z każdą chwilą słabnie, maleje. Staje się coraz bardziej znikoma.
W ciągu dalszym słuchała piosenek o tej samej tematyce.
Nie zauważyła, że wszedłem do pokoju.
- Karina... - powiedziałem, łapiąc ją za rękę.
Ona szybko zatrzymała muzykę i z pośpiechem, ale jednak niechętnie ściągnęła słuchawki z uszu.
- O, to Ty skarbie - powiedziała, z nagłą zmianą mimiki twarzy. Teraz błyskawicznie się uśmiechnęła. Wcześniej jej twarz była niewzruszona, kamienna... Jakby... Jakby była... martwa... - Stało się coś, że przyjechałeś dzisiaj do mnie?? - zapytała Karina.
- Posłuchaj. - zacząłem - Rozmawiałem dzisiaj rano z Jack'iem i... zgodził się aby Natalia leciała razem z nami na Hawaje!! - obwieściłem z euforią.
- Naprawdę?? To wspaniale!! Nawet nie wiesz jak się cieszę!! - powiedziała ze szczęściem Karina. Ale to szczęście i ten uśmiech na jej twarzy wydawały mi się jakieś dziwne. Nienaturalne. Jakby były wymuszone, udawane. Jakby wcale nie chciała się uśmiechać ani cieszyć... Jakby nie miała ochoty do życia...
- To jak?? Idziemy powiedzieć o wszystkim Natalii?? - zapytała Karina, z tym samym dziwnym uśmiechem na twarzy.
- Pewnie. - odparłem. Nie chciałem poruszać tego tematu. Miałem przeczucia, że ta rozmowa nie będzie miła...
Karina wstała z łóżka i poszła razem ze mną do pokoju Natalii.
Gdy już wszystko zostało przekazane siostrze Kariny, Natalia była przeszczęśliwa.
- Naprawdę będę mogła z wami lecieć na Hawaje???? I będę widziała jak słynne BTR nagrywają teledysk do piosenki!!!! O Boże, ale jestem szczęśliwa!!!! - ucieszyła się Nati.
- Tak. Na 100000% polecisz z nami. Nie ma opcji, żebyś została w domu - powiedziałem.
Natalia przytuliła się do mnie. Nagle odkleiła się ode mnie i szybko pobiegła w stronę szafy. Grzebała w niej i grzebała, aż w końcu wyciągnęła z niej walizkę. 
- To kiedy jedziemy?? - zapytała dziewczynka z ogromnym uśmiechem na twarzy...


To by było dzisiaj na tyle. Mam nadzieję, że spodobał Wam się rozdział. Prosiłabym Was bardzo o komentarze. Chciałabym znać waszą opinię na temat mojego rozdziału :)

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 47

<< Oczami Kendall'a >>
Na 9:00 byliśmy umówieni w studio, byliśmy już gotowi poza jednym drobniutkim faktem że Carlos jeszcze SPAŁ.
Staliśmy teraz nad nim we trzech i każdy z innym pomysłem na pobudkę.
- Ok Logan ty pierwszy - powiedziałem do przyjaciela.
Logan własnie nakręcał budzik potem postawił go tuż obok głowy Carlita. Kiedy budzik zaczął dzwonić nad uchem, brak reakcji.
- Ok teraz moja kolei - odezwał się James który obok siebie miał kosz na śmieci a ręku kij bejsbolowy.
- Zatkajcie uszy - polecił i po chwili zamachnął się kijem na kosz.
W ostatniej chwili zatkałem uszy, ponieważ James z całej siły zaczął walić w metalowy kubeł na śmieci.
Ale to również nie przyniosło oczekiwanych skutków.
- Bez żartów taki hałas podniósłby z grobu umarłego - powiedział James który nie mógł uwierzyć że Carlos się nie obudził.
Ja bez słowa podszedłem do łóżka Carlita i zwaliłem go z niego.
- Nie no wierze znowu NIC, Logan weź sprawdź czy on żyje - trochę zirytowany James.
Logan sprawdził tętno i oddech.
- Żyje wszystko z nim w porządku, on ma tylko niedźwiedzi sen - oznajmij Logan. Nagle mnie olśniło
- Pamiętacie jak nosiliśmy Logana w Big Time Movie ??? - zapytałem.
- Tak - odpowiedzieli razem chłopaki.
- Więc teraz tak samo trzeba wziąć Carlos'a i zawieść do studia - powiedziałem.
Jak powiedziałem tak zrobiliśmy, wzięliśmy Carlita na barki i zanieśliśmy do samochodu.
Pojechaliśmy do studia, Jack był wściekły że się spóźniliśmy.
 - Ile można czekać !?!?! - krzyknął gdy wpadliśmy do studia nadal ze śpiącym Carlos'em.
- Przepraszamy ale mieliśmy problem z obudzeniem Carlos'a - powiedział lekko zdyszany Logan.
- Własnie widzę - powiedział Jack trochę mniej zły.
W tej własnie chwili Carlos się przecknął, postawiliśmy go na nogi.
- Co ja tu robię ??? znowu była jakaś impreza i nie pamiętam - powiedział zaczął się rozglądać po studiu.
- Nie, mieliśmy problem z obudzeniem cię więc przytachaliśmy cię do studia co ty robiłeś w nocy ??? - zapytał James  
- Pisałem z Lailą - odpowiedź była krótka ale mówiła wszystko.
- Nie ważne, pytaliście mnie czy możecie wziąć osobę towarzyszącą na Hawaje ale dokładnie kogo macie na myśli ??? - zapytał Jack 


<< Oczami James'a >> 
Byłem trochę zdenerwowany, bo jeśli Jack nie zgodzi się żeby Natalia jechała z nami na Hawaje to i Karina nie pojedzie.
- Chodzi o 11-latkę to młodsza siostra Kariny, ona nie chcę jej zostawiać samej teraz bo na jesieni wyjeżdża do Nowego Jorku na studia - opisałem sytuacje.
- No nie wiem - powiedział Jack i się zamyślił.
- Oj kochanie weź się zgódź, John będzie miał się z kim bawić a tak to sam by siedział w hotelu i się nudził - powiedziała Elizabeth żona Jack'a.
Która przyszła do studia ze swoim 10 letnim synem John'em.
Jack ciężko westchnął.
- Ok, zgoda może pojechać Karina to twoja partnerka ? zapytał
- Tak - odpowiedziałem nie chciałem mu opowiadać o wszystkich przeżyciach jakie miały miejsce na przestrzeni czasu.
- Dobra my tu gadu-gadu a piosenka sama się nie nagra - powiedział nasz manager - Bierzemy się do roboty 
- Już się robi - powiedzieliśmy jednogłośnie ja, Kendall, Logan i Carlos.
Cieszyłem się że Jack zgodził się aby Natalia jechała z nami. W sumie bardziej cieszyłem się, że dzięki temu Karina poleci.
Nie mogłem się doczekać aż jej o wszystkim powiem.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 46

Heey^^ Jestem nową współautorką na blogu, a to mój pierwszy rozdział. Mam nadzieję,że spodoba się Wam :3 i nie zanudzi Was wszystkich na śmierć xd Sooołł, życzę wszystkim miłego czytania ;)


(Oczami Kariny)
Gdy tylko się obudziłam spojżałam na zegar. Była 9:32, a z całego wczorajszego grona tylko ja się przebudziłam. Powoli zaczęłam siadać na kanapie, na której zasnęli Des, Logan, James orza ja przytulona do niego. Na materacu obok zasnęli Kendall i Kelly. Widocznie musieli go później przynieść, gdy już spałam. Laili i Carlosa nie było w salonie. Pewnie spali u mnie i Laili. Wstałam, starając się nikogo nie obudzić. Poszłam do łazienki ogarnąć się. Założyłam taką bluzkę:

(Przepraszam za jakość obrazu)

Spodenki:


I trampki:





A własy wyprostowałam. Zrobiłam sobie lekki makijaż. Gdy wyszłam z łazienki Kendall, Kelly, Logan, Des i James już nie spali. Pozostało mi tylko obudzić Carlos'a i Laile. Ale postanowiłam pomęczyć się z nimi póżniej. Cała grupa przytomnych już ludzi, postanowiła skorzystać z toalety i coś przegyść. Gdy już skończyliśmy jeść, towarzystwo rozeszło się. Zdecydowałam, że dam sobie spokój z śpiącą królewną i księciem, więc Laila i Carlos mogli sobie spać ile tylko by zapragneli. Ten dzień obiecałam, że przeznaczę Natalii. Więc wzięłam się za śniadanie. Zrobiłam dla niej naleśniki z syropem klonowym i herbatę Earl Grey. Jej ulubioną. Gdy skończyłam zaniasłam wszystko do sypialni Natalii. Była już godzina 10:55.
-Wstawaj śpioszku. Jest już późno. Mam dla Ciebie śniadanie. - przywitałam ją tymi słowami.
Na dźwięk tych słów Natalia od razu wstała.
-Dziękuję. - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Nie ma za co. Obiecałam Ci przecież, że ten dzień spędzę tylko z Toąbą. - odpowiedziałam. - Kiedy skończysz jeść i już się przebierzesz zejdź na dół. - dopowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Natalia tylko kiwnęła głową na potwierdzenie i zabrała się za jedzenie. Ja zamknęłam drzwi od jej pokoju. Zeszłam na dół i myślałam gdzie zabrać moją młodszą siostrę. Kiedy już się zdecydowałam, podbiegła do mnie moja młodsza siostrzyczka.
- To gdzie dziś idziemy?? - spytała się, chwytając mnie za rękę.
- Pomyślałam, że możemy na początku pójść do Zoo, później do Wesołego Miasteczka, a na końcu na lody. Ale to Ty dzisiaj wybierasz gdzie idziemy. - odpowiedziałam uśmiechając się do Nati.
- To świetny pomysł! - ucieszyła się moja siostra. - Z chęcią pójdę z Tobą w te miejsca! - dopowiedziała z radością.
- Więc bierz swójplecaczek i spakój do niego dwie butelki wody oraz kanapki, które przygotowałam. Są na stole w kuchni. - powiedziałam.
Pełna szczęścia Natalia pobiegła po plecak i z prędkością światła spakowała do niego kanapki oraz wodę. Po mnie z uśmieszkiem na twarzy i powiedziała
- Mozemy już iść.
Ja tylko uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi.
Gdy tylko dojechałyśmy do Zoo Nati od razu pobiegła do pand. Uwielbiała je. Najwięcej czasu spędziłyśmy właśnie przy pandach wielkich, fokach grenlandzkich i panterach. Obie lubimy patrzeć na sztuczki, które foki chętnie wykonują. Oczywiście wzamian za trochę ryb.
Później pojechałyśmy do Wesołego Miasteczka. Natalia najpierw chciała poskakać na trampolinie. Potem poszłyśmy na jeszcze wiele innych atrakcji. Obie zjadłyśmy tony waty cukrowej. Bardzo dobrze się bawiłyśmy. Około 19:45 pojechałyśmy na lody. Nati pożarła, aż 5 gałek lodów o smaku zielonego jabłka, cytryny, wanilii, truskawki i gumy balonowej. Ja zjadłam tylko 2 gałki. Śmietankową i pomarańczową. Kiedy już skończyłyśmy jeść lody pojechałyśmy spowrotem do domu. Gdy już dojechałyśmy była 21:05. Natalia padała ze zmęczenia. Nic dziwnego. Biegała cały czas. Dosłownie tryskała energią. Teraz powoli człapała pod prysznic i poszła spać. Ja też byłam zmęczona. Zawlokłam się do salonu. Chciałam chwilę pooglądać TV zanim pójdę się wykompać i spać. W salonie zastałam Laile, oglądającą telewizję. Wylegiwała się przy tym na kanapie. Przywitałam ją słowami: "Posuń ten gruby tyłek. Też chcę usiąść.". Kiedy tylko usiadłam zapytałam się Laili, gdzie podział się Carlos. Odparła, że około 1,5 godziny temu poszedł już do swojego domu. Gdy skończyłam oglądać TV, rozmawiając przy tym z moją przyjaciółką, była już 22:40. Laila chciała jeszcze oglądać telewizję. Ja nie koniecznie, więc wstałam, poszłam pod prysznic, przebrałam się w piżamę i zmęczona, ale także zadowolona tym całym dniem, położyłam się do łóżka. Spojżałam na zegarek. Była 23:35. Ja przytuliłam się do mojej poduszki i momentalnie zasnęłam.

To tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że podobało się chociażby niektórym czytelnikom. Bardzo proszę o komentarze :)