środa, 10 lipca 2013

Rozdział 48

(Oczami James'a)


Gdy już skończyliśmy nagrywać piosenkę, od razu pojechałem do Kariny. Bylem taki szczęśliwy. Kiedy tylko dojechałem do jej domu, szybko zaparkowałem. Byle gdzie, i z niecierpliwością zapukałem donośnie w drzwi.
Po chwili otworzył mi Rafał.
- A ty tu czego??!! - naskoczył na mnie od razu Rafał
- Nie mam czasu i ochoty awanturować się z Tobą !! Wpuść mnie. Przyjechałem do Kariny - odpowiedziałem z pospiechem
Rafał po namyśle, powoli i z niechęcią wpuścił mnie do domu. Pędem dopadłem się do drzwi od pokoju Kariny. Zapukałem, po czym usłyszałem "Prosze" najprawdopodobniej był to głos Laili.
Szybko otworzyłem drzwi i wbiegłem do pokoju. Obie dziewczyny leżały na swoich łóżkach. Laila czytała jakąś książkę, a Karina wpatrując się w sufit słuchała muzyki (głośność ustawiła najprawdopodobniej na maxa, bo głośno i wyraźnie słyszałem czego słucha. Zaniepokoiłem się. Była to piosenka o samobójstwie. Następna także. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos Laili.
 - Wielmożny pan będzie tak stał na środku przejścia pokoju, czy może w końcu powie czego chce?? - zapytała się Laila z lekką ironią wyczuwalną w jej głosie.
- Ja przyszedłem do Kariny... - i w tym momencie Laila mi przerwała
- Ze do Kariny to oczywiste. Bo raczej nie do Rafała - powiedziała trochę sarkastycznie.
 - Daj mi dokończyć - powiedziałem lekko poddenerwowany - Co Cię dzisiaj ugryzło??!! - zapytałem
- Nic. Wybacz. - powiedziała Laila z nagłą zmianą tonu głosu. Dało się w nim wyczuć pokorę, smutek i to, że żałowała tego, że tak na mnie naskoczyła.
Podejrzewałem, że nie układa jej się z Carlos'em.
- Po prostu mam te dni... - powiedziała Laila po pewnym czasie milczenia
- Jakie dni?? - powiedziałem trochę zdezorientowany
- No takie kilka dni pod rząd... Raz w miesiącu... - powiedziała z widocznym już lekkim poddenerwowaniem, że musi mi tłumaczyć jeszcze raz.
- Ahh... rozumiem. - odparłem
- No właśnie nie. Nie rozumiesz. Wy, chłopcy, nie musicie przez to przechodzić... - powiedziała Laila.
Ja już nie chciałem się wykłócać i postanowiłem zejść z tematu... Wiedziałem już, ze stąpam po cienkim lodzie.
Po chwili ciszy i bezruchu, podszedłem do Kariny, która nadal leżała w takiej samej pozycji - na plecach, namiętnie wpatrując się w sufit. To wyglądało tak jakby usilnie chciała coś zobaczyć. Ujrzeć coś czego bardzo pragnie, ale jednak wie, że już tego nigdy więcej nie ujrzy... A jednak ma jeszcze trochę nadziei... Ale widać było, że ta nadzieja z każdą chwilą słabnie, maleje. Staje się coraz bardziej znikoma.
W ciągu dalszym słuchała piosenek o tej samej tematyce.
Nie zauważyła, że wszedłem do pokoju.
- Karina... - powiedziałem, łapiąc ją za rękę.
Ona szybko zatrzymała muzykę i z pośpiechem, ale jednak niechętnie ściągnęła słuchawki z uszu.
- O, to Ty skarbie - powiedziała, z nagłą zmianą mimiki twarzy. Teraz błyskawicznie się uśmiechnęła. Wcześniej jej twarz była niewzruszona, kamienna... Jakby... Jakby była... martwa... - Stało się coś, że przyjechałeś dzisiaj do mnie?? - zapytała Karina.
- Posłuchaj. - zacząłem - Rozmawiałem dzisiaj rano z Jack'iem i... zgodził się aby Natalia leciała razem z nami na Hawaje!! - obwieściłem z euforią.
- Naprawdę?? To wspaniale!! Nawet nie wiesz jak się cieszę!! - powiedziała ze szczęściem Karina. Ale to szczęście i ten uśmiech na jej twarzy wydawały mi się jakieś dziwne. Nienaturalne. Jakby były wymuszone, udawane. Jakby wcale nie chciała się uśmiechać ani cieszyć... Jakby nie miała ochoty do życia...
- To jak?? Idziemy powiedzieć o wszystkim Natalii?? - zapytała Karina, z tym samym dziwnym uśmiechem na twarzy.
- Pewnie. - odparłem. Nie chciałem poruszać tego tematu. Miałem przeczucia, że ta rozmowa nie będzie miła...
Karina wstała z łóżka i poszła razem ze mną do pokoju Natalii.
Gdy już wszystko zostało przekazane siostrze Kariny, Natalia była przeszczęśliwa.
- Naprawdę będę mogła z wami lecieć na Hawaje???? I będę widziała jak słynne BTR nagrywają teledysk do piosenki!!!! O Boże, ale jestem szczęśliwa!!!! - ucieszyła się Nati.
- Tak. Na 100000% polecisz z nami. Nie ma opcji, żebyś została w domu - powiedziałem.
Natalia przytuliła się do mnie. Nagle odkleiła się ode mnie i szybko pobiegła w stronę szafy. Grzebała w niej i grzebała, aż w końcu wyciągnęła z niej walizkę. 
- To kiedy jedziemy?? - zapytała dziewczynka z ogromnym uśmiechem na twarzy...


To by było dzisiaj na tyle. Mam nadzieję, że spodobał Wam się rozdział. Prosiłabym Was bardzo o komentarze. Chciałabym znać waszą opinię na temat mojego rozdziału :)

2 komentarze:

  1. Super ci to wyszło. Uwielbiam czytać twoje rozdziały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Mam nadzieję, że pozostałe też będą ok, i że innym czytelnikom, też się spodoba :) Chociażby troszkę.

      Usuń