niedziela, 20 października 2013

Rozdział 59 CZ 1

Logan uprzedził Jack'a o swoich zamiarach wobec Destiny, więc dał nam dzień wolny.
Natalia wywędrowała gdzieś z Elizabeth i John'em, a ja siedziałam sama w pokoju i czytałam pamiętnik mamy.
Nagle do pokoju wpadł mój ukochany chłopak....James Maslow.
- Hej kotku co robisz ? - zapytał cały rozpromieniony.
- A nic czytam, pozbyłam się Natalii i zdycham z nudów - powiedziałam - Następnym razem jak przyjdziesz napisz przedtem sms to założę okulary przeciw słoneczne bo tak mocno promieniuje od szczęście że aż w oczy razi - zaśmiałam się.
- Nic nie poradzę że jestem szczęśliwy mając obok siebie taką dziewczynę jak ty - powiedział usiadł obok mnie na łóżku i pocałował.
- mmm. to co robimy ? - zapytałam  odrywając się od niego. - Bo szczerze to zostałabym w pokoju i pograła w karty lub warcaby - dodałam po chwili.
- To może kilka partyjek w kuku a potem w warcaby - zaproponował James.
Zgodziłam się i tak zleciał nam cały dzień na graniu.
Po tym leżeliśmy na łóżku wtuleni w siebie.
- Muszę na chwilę wyjść, zobaczyć co z Natalią - powiedziałam, wstając.
- Ok - odpowiedział James.


<< Oczami James'a >>
Moja dziewczyna wyszła a ja postanowiłem zajrzeć do pamiętnika mamy Kariny.
Trafiłem na wpis z 10 września 1993.
"Za 7 dni ma przyjść na świat moja pierwsza córeczka Karina, już nie mogę się doczekać. Jestem taka szczęśliwa że będę mogła ją wreszcie pierwszy raz przytulić.
Karina daje o sobie znać ostatnio coraz częściej, ale nocą jest spokojna, zupełnie jakby rozumiała że teraz się śpi.
Marek już nie może się doczekać telefonu z wiadomością że zostanie ojcem, tego że po raz pierwszy zobaczy swoją córeczkę.

Karina kochanie mam nadzieje że ty kiedy będziesz spodziewać się dziecka, będziesz czuć to samo co ja. Że będzie przy tobie mężczyzna, który będzie cię kochał i że będziecie tak samo czekać na to dziecko tak jak ja czekałam na ciebie."

piątek, 4 października 2013

Rozdział 58 ( Dedykowany Henderwhore)

Ten rozdział będzie w całości poświęcony Logan'owi i Des. Na początku Karina będzie miała też mały udział w tym rozdziale. Życzę miłego czytania :)

(Oczami Kariny)

 Gdy się obudziłam od razu spojrzałam na zegarek. Była 11:15. 

 - Powoli zamieniam się w Lailę ... - wymruczałam sama do siebie.

Gdy wstałam z łóżka zobaczyłam, że na łóżku Laili leżą jakieś ubrania. Na nich karteczka z napisem: "Poszłam coś zjeść do restauracji razem z Nati i John'em. Jak wrócę i nie będziesz ubrana w te ciuchy to cię zabiję. Kocham cię Laila" Cała Laila. Przewróciłam tylko oczami. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Zestaw wyglądał tak:






Gdy wyszłam z łazienki postanowiłam pójść do kafejki hotelowej (nie mieli dużego wyboru, ale nie chciało mi się wyjść na miasto). Zamówiłam pizze. Czekając na zamówienie nagle podszedł do mnie Logan.

- Cześć. - przywitał się.

- Hej. - odpowiedziałam.

- Mogę się przysiąść?? - zapytał.

- Pewnie. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.

- Mam do ciebie prośbę ... - zaczął Logan.

- Słucham. - oznajmiłam.

- Ja chciałbym ... Chciałbym ... - jąkał się.

- No dalej! - pospieszałam go.

- Chcę oświadczyć się Des. - powiedział w końcu.

- To wspaniale! - powiedziałam - Ale ... Co ja mam do tego?? - dodałam lekko zdezorientowana.

- Chciałbym cię poprosić o pomoc, w przygotowaniu tego dnia. Des jeszcze śpi. Ma coś wspólnego z Lailą ... - powiedział.

- Najwidoczniej. - potaknęłam.

- Tak więc ... Pomożesz mi?? - zapytał po raz kolejny.

- Oczywiście. - odpowiedziałam. - To może od razu podsunę ci pomysł. - zaproponowałam.

- Ok, przyjmę jakikolwiek pomysł - oznajmił - To jest dla mnie dość ... Stresujące ... - dodał po chwili.

- Rozumiem. Nie musisz się tłumaczyć. - powiedziałam - Pomyślałam, że skoro Des jeszcze śpi to możesz szybko podać jej śniadanie do łóżka. Jej ulubione. Później możecie pójść na miasto. Kupisz jej kilka rzeczy, które się jej spodobają. Później zabierzesz ją do restauracji. Zjecie coś, a kiedy będziecie czekać na posiłek podarujesz jej bransoletkę, którą musisz wcześniej kupić. Po zjedzeniu posiłku w restauracji pójdziecie na plażę. Pospacerujecie, porozmawiacie. A gdy słońce będzie już zachodzić oświadczysz jej się. Oto mój plan zaręczyn. - oznajmiłam.

- Dziękuję! Jesteś wspaniała! - wykrzyknął Logan i zerwał się z krzesła.

Zapewne pobiegł kupić bransoletkę.

- Nie ma sprawy. - wyszeptałam tylko i uśmiechnęłam się pod nosem.

 

(Oczami Logan'a)

Gdy tylko wybiegłem z kafejki hotelowej zacząłem szukać jakiegoś sklepu z biżuterią. Na szczęście nie musiałem długo szukać. Wbiegłem do sklepu i zacząłem rozglądać się za odpowiednią bransoletką dla Des. Po niedługim poszukiwaniu znalazłem bransoletkę, która wydawała mi się idealna. Wyglądała tak:




 Bez dłuższego zastanawiania się kupiłem bransoletkę i jak najszybciej wróciłem do pokoju, ale najpierw wstąpiłem do sklepu spożywczego kupić potrzebne składniki na zrobienie naleśników z syropem klonowym. 

Wpadłem do kuchni (która na całe szczęście była w naszym apartamencie) i przygotowałem naleśniki. Miałem szczęście, bo wiedziałem (od Kelly), że Des śpi dość długo i najprawdopodobniej obudzi się około 14:00. Teraz była 13:20. 

Naleśniki położyłem na talerzu i polałem syropem klonowym. Z kolei talerz położyłem na tacy i powędrowałem do pokoju Des.

- Dzień dobry! Przygotowałem dla ciebie naleśniki, kochanie. - oznajmiłem wchodząc do sypialni Des.

Odsłoniłem okna i podałem jej tacę. 

- Z jakiej to okazji podajesz mi śniadanie do łóżka? - zapytała Des.

- To już nie można umilić dnia swojej dziewczynie? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie i uśmiechnąłem się.

- Dziękuję. - powiedziała tylko i zabrała się za jedzenie.

- Może później pójdziemy na miasto? - zapytałam po chwili milczenia.

- Pewnie. - odpowiedziała.

- Ok, to jak już skończysz jeść i się przebierzesz, to wyjdź przed hotel. Będę tam na ciebie czekał. - oznajmiłem i wyszedłem z pokoju Des.

Bardzo stresowałem się tym dniem. Był on dla mnie bardzo ważny ... Poszedłem do swojego pokoju i wziąłem do ręki pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym. Włożyłem go do kieszeni i powędrowałem przed wejście główne do hotelu.

Czekałem jakiś czas. Nie wiem konkretnie ile. Nagle z hotelu wyszła Des. Wyglądała cudownie. Miała na sobie chabrową sukienkę i sandały na koturnie:




- Wyglądasz prześlicznie. - powiedziałem i pocałowałem Des w policzek na przywitanie.

- Dziękuję. - powiedziała - To gdzie idziemy? - zapytała po chwili.

- Ty wybieraj. Ale może na miasto? - zaproponowałem.

- Brzmi nieźle. - stwierdziła Des.

Szybko złapałem taksówkę i pojechaliśmy do centrum.

Postanowiłem chociaż na chwilę się odstresować. 

Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i miło spędziliśmy czas. Kupiłem jej parę rzeczy, które się jej podobały, mimo iż na początku nie chciała abym jej cokolwiek kupował. Spędziliśmy tak kilka godzin. 

O 18:10 poszliśmy do restauracji. Tam miałem podarować Des bransoletkę, którą wcześniej kupiłem.

- Des ... Chciałbym ci coś podarować ... - powiedziałem gdy kelner z naszymi zapisanymi zamówieniami już odszedł.

- Najpierw śniadanie do łóżka, później zakupy, a teraz to?? Logan ... Co ty kombinujesz?? - zapytała.

- Nic. Już ci mówiłem. Chcę spędzić ten dzień tylko z tobą. - odpowiedziałem.

- Skoro tak mówisz ... - powiedziała Des.

Ja wyciągnąłem pudełeczko z bransoletką, którą miałem cały czas przy sobie i zapiąłem ją na nadgarstku Des.

- Jest prześliczna! - powiedziała gdy tylko zobaczyła bransoletkę - Dziękuję! - dodała po chwili i przytuliła mnie.

Gdy już zjedliśmy była 19:30.

- To gdzie teraz idziemy?? - zapytała Des.

- Co myślisz o spacerze brzegiem plaży?? - zaproponowałem.

- Logan, jesteś cudowny! - jako odpowiedź mojej dziewczyny.

Kiedy dotarliśmy już na plażę i spacerowaliśmy jej brzegiem rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dobrze się nam rozmawiało i zdawałoby się, że w ciągu kilku minut upłynęło półtorej godziny poświęconej na rozmowę. Właśnie o godzinie 20:40 słońce zaczęło zachodzić.

- Des ... Chciałbym ci zadać jedno pytanie. - oznajmiłem zestresowany.

- Słucham. - powiedziała,

Ja uklęknąłem i wyciągnąłem pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym.

- Des ... Wyjdziesz za mnie?? - zapytałem w końcu.

Ona tylko zasłoniła dłońmi usta ze zdziwienia.

- Tak!! Oczywiście, że tak!! - powiedziała po chwili ciszy i rzuciła mi się w ramiona.

Popłakała się ze szczęścia.

Włożyłem obrączkę na jej palec serdeczny i pocałowałem.

Jeszcze spacerowaliśmy chwilę po plaży, po czym wróciliśmy do hotelu.

Gdy byłem już w swoim pokoju, wziąłem prysznic i położyłem się do łóżka. 

Ale nie mogłem zasnąć. Byłem przeszczęśliwy. To był najpiękniejszy dzień w moim całym życiu.

 

 

  

To by było tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że spodobał Wam się rozdział ;) Bardzo proszę o komentarzee :3