niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 24 cz 1

Rano obudziłam się u siebie w pokoju.
Czyli to nie był sen - pomyślałam i wstałam poszłam do łazienki.
Umyłam się i lekko umalowałam moje ubranie na dziś to:






Zgarnęłam na biurka Mp3 i zeszłam na dół.
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki i usiadłam przy stole.
- Cześć kochanie - powiedział James na wpół przytomny
- Cześć wiesz ze nie musiałeś spać w salonie - powiedziała przełykając kawałek kanapki.
- Wiem ale jeszcze byś się jeszcze obraziła na mnie - powiedział i usiadł obok mnie.
A ja podałam talerz z kanapkami.
- Kocham cię - powiedział i wziął jedną kanapkę z talerza.
- Ja ciebie też - powiedziałam 
- To gdzie się wybierasz w tym stroju ??? - zapytał i zilustrował mnie od stóp do głów.
- Na plaże pobiegać bo trochę się zaniedbałam - powiedziałam
- Aha spoko to może poczekaj na mnie ja wezmę swoje rzeczy i odprowadzisz mnie do domu - zaproponował 
- Byłoby super ale biorę też Mentora na spacer nie wiem polubił by się z Fox'em - powiedziałam 
- Na pewno nic się nie stanie - powiedział dojadając kanapki.
Potem poszedł się przebrać.
Zawołałam psa i założyłam mu smycz i kaganiec na pysk.
Z czego nie był zadowolony zresztą on nigdy nie lubił chodzić w kagańcu.
- Ok jestem gotowy - powiedział z chodząc z góry ze swoimi rzeczami.
Wyszliśmy i poszliśmy prosto w stronę plaży.
Ten sen cały czas nie dawał mi spokoju czy to na prawdę się wydarzy czy to tylko mój strach przed utratą James'a.
Naprawdę nie wiem i chyba na razie nie chcę wiedzieć.
- Ej co się stało jesteś jakaś taka mało mówna ??? - zapytał się mnie mój chłopak a przy tym wyrywając mnie z zamyśleń.
- Nie nic się nie stało tylko ten sen nie daje mi spokoju - powiedziałam.
- Już ci mówiłem że nigdy ale to prze nigdy bym cię nie skrzywdził - oświadczył 
- Nigdy nie mów nigdy - odparłam 
On zatrzymał się.
- Czyli co nie ufasz mi ?!?! - zapytał podenerwowany co zmusiło mnie do tego żeby się odwrócić i spojrzeć na niego.
- Oczywiście że ci ufam ale nie wiesz co się może wydążyć w przyszłości - powiedziałam 
- Wiem że na pewno będziemy razem że pewnego dnia wyjdziesz za mnie i będziesz przepięknie wyglądać w sukni ślubnej , wiem że będziesz matką moich dzieci , tego mogę być pewien na 100% - powiedział a w jego głosie było słychać że był pewien tych słów. Złapał mnie za rękę.
Ja nie wiedziałam co powiedzieć byłam w szoku po tym co powiedział
- James. Ja nie wiem co powiedzieć - odparłam.
- Nie musisz mówić nic , tylko proszę cię o jedno - powiedział
- O co takiego ??? - zapytałam
- Nigdy już nie wątp w moje uczucia do ciebie nigdy obiecujesz - powiedział
- Obiecuje na życie Mentora - powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam.
Szliśmy dalej po plaży trzymając się za ręce.
Nagle podeszła do nas dziewczynka może rok starsza od Natalii.
Złapałam psa krócej na smycz , w razie gdyby coś mu odbiło. 
- Czy mogę prosić i autograf panie Maslow ??? - zwróciła się do mojego chłopaka i podała mu zeszyt i długopis.
- Oczywiście jak na imię - zapytał  
- Ca... Cam ... Camila - wyjąkała ta mała
James złożył autograf i oddał zeszyt małej   
Po czym oddał jej notatnik.
- Dziękuje bardzo - powiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy.
A zaraz do nas podeszła mama dziewczynki.
- Czy córka może sobie zdjęcie ??? - zapytała i wyjęła aparat fotograficzny.
- Naturalnie , Kari chyba nie masz nic przeciwko co - zapytał
- To ty się mnie pytasz czy możesz sobie zrobić zdjęcie z fankom przecież wiesz że TAK - powiedziałam z naciskiem na ostatnie słowo. 
Spojrzałam się na niego jak na UFO.
(od aut. Kari zdrobnienie od imienia Karina )
Ja odeszłam z psem kawałek dalej.
- Mentor siad - powiedziałam a pies posłusznie wykonał polecenie.
James ustawił się do zdjęcia z dziewczynką.
- Masz bardzo ładnego psa , rzadko spotyka się psy tak wielkie jak twój - powiedziała mama Camili.
- Domyślam się ale ja nie przepadam za małymi pieskami - powiedziałam. 
- My same mamy w domu Amstafa - powiedziała robiąc parę zdjęć.
- Czy mogę sobie zrobić zdjęcie z tobą i twoim psem ??? - zapytał Camila.
- Ty chcesz zrobić sobie zdjęcie ze mną ??? - zapytałam zdziwiona.
- Tak. Mogę pliisss  - prosiła 
- No dobrze - powiedziałam i podeszłam z psem do James'a.
Ustawiliśmy się wszyscy do zdjęcia.
Po tej jakże udanej sesji zdjęciowej.
Porozmawiałam jeszcze trochę na temat psów z mamą Camili.
A James zajął się wyżej wymienioną dziewczynką.
- No my musimy już lecieć - powiedziałam.
- No dobrze miło było cię poznać - powiedziała Carolyn (mama dziewczynki)
- Mnie też było miło - powiedziałam wzięłam Mentora i James'a i poszliśmy do ich domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz