- Widziałam jak James ... - nie dokończyłam bo gardło ścisnęła mi ogromna kula.
-Jak całuje się z inną - powiedziałam.
- Co ?!?! - krzyknęła zszokowana.
- Właśnie to poszłam do jego domu i w znalazłam go jak całuje się z inną - powiedziałam.
- Czyli to koniec z wami ??? - zapytała
- Na to wychodzi - powiedziałam
- Ale przyjdziesz się pożegnać z Carlosem , Kendall'em i Loganem - powiedziała z nutą nadziei w głosie.
- Pewnie że tak nie dam im wyjechać bez pożegnania - powiedziałam z bladym uśmiechem na twarzy.
- wiesz co jeśli chcesz to zadzwonię do Carlita i odwołam nasze spotkanie - powiedział
- Nie. nie musisz idź z nim ja dam sobie radę potem pójdę na spacer z Mentorem - powiedziałam
- Na pewno ??? - zapytała
- Tak nie będę cię od niego odciągać - odpowiedziałam stanowczo
- No dobra jesteś kochana - powiedziała i mnie przytuliła.
Do wieczora siedziałam sama potem zerknęłam na zegarek była 22:00 na dworze było już ciemno.
Ubrałam buty i wzięłam psa.
Uprzedziłam brata i jego mamę że wychodzę.
Nic nadzwyczajnego się stało poszłam wróciłam i położyłam się spać.
<< Oczami Kendalla >>
Nie mogłem dojść do tego jak James mógł dać odejść takiej niesamowitej dziewczynie jak Karina.Teraz leżał w łóżku w pokoju i miał mega Deprechę a mnie to już wkurzało.
- Kurdę rozwalił nam dziś całą próbę przecież on nie nadaje się żeby występować na scenie przed fankami - skarżył się Carlos
Kiedy wróciła z randki z Lailą.
- Wiem ale co zrobić Halston zrobi wszystko byle by mieć go dla siebie - powiedział Logan
- Dajmy mu czas na ogarnięcie jeśli tego nie zrobi za tydzień to musimy odwołać trasę. - powiedziałem
- Nie będzie takiej potrzeby - powiedział James który zszedł z góry.
Widać że oczy miał podpuchnięte i czerwone.
On płakał.
- Dasz radę ??? - zapytałem
- Mam nadzieje - mruknął i poszedł do kuchni.
Potem wrócił do pokoju i zamknął się w nim.
<< Moimi oczami >>
<< Tydzień później >>
Dziś chłopcy mieli wyjechać na pół roku.Właśnie teraz dziewczyny czule żegnały Logana i Kendall'a.
Laila tylko przytulała się do Carlosa.
Ja z chłopakami pożegnałam się wcześniej.
Teraz stałam trochę dalej z moim psem.
Mentor chciał pożegnać Fox'a i Sydney którzy jadą w trasę z chłopakami.
Ale do James'a nie powiedziałam nawet pół słowa.
- No chłopcy zbieramy się - powiedział Roman ich ochroniarz.
- Już idziemy - powiedział Carlos
A zobaczyłam że James zmierza w moim kierunku.
- Karina proszę cię daj mi to wytłumaczyć - powiedział ledwie słyszalnym głosem
- I co może powiesz mi że nigdy nie widziałeś tej dziewczyny i może przypadkiem wiedziała gdzie mieszkasz że nie zależy ci na niej. Nie. nie dam ci wyjaśnić - powiedziałam
- Ale... - zaczął ale nie dałam mu skończyć
- Lepiej zrobisz jak już pojedziesz i nie będziesz pogarszał swojej sytuacji - powiedziałam
Wszyscy przyglądali się tej scenie.
- Karina kocham cię - powiedział tak cicho że prawie go nie słyszałam.
- Kilka dni temu rzeczywiście myślałam że tak jest a teraz to nie wiem - powiedziałam oschle
- Proszę cię - błagał
- Zostaw mnie już w spokoju nie chcę cię już nigdy widzieć na oczy !!! - krzyknęłam i czułam jak łzy płynął mi po policzku.
Szybko uciekłam z stamtąd.
Pobiegłam do parku i usiadłam pod drzewem.
Nagle poczułam jakiś zimny nos.
Podniosłam zapłakane oczy i spojrzałam na moje jedynego przyjaciela który był teraz przy mnie.
- Och piesku czemu moje życie jest takie ciężkie , a najgorsze jest fakt że ja go kocham - powiedziałam i przytuliłam się do stworzenia.
Straciłam rachubę czasu.
- Karina ! Karina !! Karina !!! - ktoś krzyczał moje imię.
Spojrzałam to był mój brat.
Podbiegł do mnie i mnie przytulił.
- Karina boże nigdy więcej nie uciekaj tak szukaliśmy cię chyba po całym L.A - powiedział
- Przepraszam was nie mogłam już wytrzymać - powiedziałam
- Dobrze że Mentor jest wielki to go zobaczyłem z daleka - powiedział i pomógł mi wstać.
Wróciliśmy do domu.
W domu dostałam burę od cioci że nie zadzwoniłam.
Potem położyłam się do łóżka.
Ale tym razem nie mogłam zasnąć bardzo długo.
Około 4:04 udało mi się zasnąć ze zmęczenia.
- Ktoś o mnie myśli - powiedziałam po cichu i przytuliłam się do poduszki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz