czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 32

Wahałam się którą drogę wybrać.
- Masz jeszcze czas przemyśl spokojnie co chcesz wybrać kiedy to zrobisz wtedy przybędę, chyba że twój czas dobiegnie końca wtedy będziesz musiał podjąć decyzje - powiedziała anielica.
- Powiedz mi czy gdybym wybrała śmierć nie zachowam się jak egoistka? Czy to nie jest przejaw tchórzostwa. Zwyczajnie ja już nie chcę cierpieć... Ale nie chcę zostawiać cioci, Rafała, Lajli, Des, Kelly i reszty, Natalia ona nie przeżyła by śmierci kolejnej bliskiej jej osoby ona jest za młoda dopiero co straciła matkę... - powiedziałam łapiąc głęboki wdech.
- Nie chcę żeby moi najbliżsi cierpieli ale ja już nie mam siły żeby żyć, współczuje żyjącym muszą się martwić tymi wszystkimi sprawami - dodałam po chwili łamliwym głosem 
- Pamiętaj że ty sama jeszcze żyjesz - powiedział mój anioł.
- Ja nie mogę za ciebie podjąć decyzji ale mogę cię odrobinę naprowadzić - odezwała się anielica biorąc przy tym głęboki oddech.
Szczęście, poczucie bezpieczeństwa i… miłość to jedne z niewielu wartości, które się mnożą jeśli się je podzieli, a gdy je się podzieli wtedy ogarnia Cię piękne uczucie, uczucie spełnienia, uszczęśliwienia kogoś i ujrzenie tego cudownego uśmiechu na twarzy człowieka gdy udzieli mu się tego, uczucie zadowolenia. Kiedy dasz komuś drugą szansę, nie przejawia to Twojej słabości, tylko litość i poczucie wartości człowieka, oraz wiara, że człowiek za tym drugim razem bardziej się postara i będzie robił dla innych to co Ty dla tego człowieka. To jest wiara w dobro i miłość ludzi, oraz wiedza, że litość nie jest słabością tylko siłą. - powiedział mój anioł stróż.
- Ale pamiętaj że co za dużo to nie zdrowo, zresztą czym jest życie bez odrobiny nie wiadomej ? - powiedziała z uśmiechem na twarzy    
i odleciała.
A ja zostałam sama, sama ze swoimi przemyśleniami i sięganiem w głąb siebie, aby w końcu uzyskać tą właściwą odpowiedź…


<< Oczami James'a >>


Była  22:02. Byłem zdenerwowany jak nigdy. 
Bałem się o życie Kariny… Cały czas siedziałem przy niej.
Co jakiś czas Lajla przynosiła mi coś do zjedzenia lub kawę czy herbatę. Ale ja i tak praktycznie nic nie jadłem. Wypiłem tylko 2 kawy. I jedną herbatę… chyba… nie jestem pewny. Z tych nerwów i zamartwiania się skupiam swoją uwagę tylko na Karinie i nawet nie wiedziałem co robię, ponieważ myślami byłem przy niej… Nagle z odrętwienia oraz zamyślenia ktoś mnie wyrwał. Był to lekarz. Spojrzałem na zegar, była godzina 22:23.
- Obawiam się że ona już się nie obudzi. Mam złe przeczucia co do niej nie ma szans żeby się obudziła nikt jeszcze się nie obudził.
Doba minie o 23:00 a jest już 22:24. Przykro mi... Ale Karina najprawdopodobniej .. - nie dałem mu dokończyć 
 - Doba minie o 23:00! Karina ma jeszcze szanse dopóki doba nie minie, a doba nie minęła! Ona się obudzi, Ona nie może umrzeć! Nie teraz. Ona nie... nie może... - wykrzyczałem po czym uniosłem Karinę, przytuliłem ją i zacząłem szeptać jej do ucha.
- Posłuchaj Karina wiem że mnie słyszysz nie możesz zginąć, po prostu nie możesz. Ja nie wiem co bez Ciebie zrobię. Ja nie przeżyję bez Ciebie. Ja… ja Cię… kocham… Wiem, że Cię raniłem, ale proszę… nie umieraj. Gdybym tylko mógł, oddałbym moje życie za Ciebie, zrobiłbym dla Ciebie wszystko. Ja dla Ciebie ZROBIĘ wszystko, ponieważ Cię kocham. Jeśli zginiesz, to ja… ja… ja też. Błagam Cię, nie rób mi tego… Ja Twojej śmierci nie… nie przeżyję. Karina… kocham Cię… - wtuliłem się w nią mocniej i zacząłem płakać.
Po paru minutach oderwałem się od niej. Otarłem swoje łzy. Miałem całą twarz czerwoną ... Była 22:37, zamknąłem oczy i ukryłem twarz w dłoniach z każdą minutą odechciewało mi się żyć...


<< Moimi oczami >>   
  Praktycznie wiedziałam co wybrać, ale miałam trochę wątpliwości.
Nagle ujrzałam mojego anioła stróża.
- Czas się już kończy… Powiedz mi co wybierasz. Ale pamiętaj, to decyzja nie do odwrócenia, na resztę twojego życia… - powiedziała anielica
- Już wiem co wybieram… - powiedziałam
- Na pewno? – spytał się mój anioł
- Na pewno – odpowiedziałam
- A więc, już za chwilę, wrócisz do wybranej rzeczywistości… - powiedziała.  
Zamknęłam oczy. Widziałam tylko ciemność...
Po chwili która wydała mi się wiecznością. Zaczęłam powoli odzyskiwać przytomność.
Pierwsza rzecz, którą zobaczyłam był biały sufit. Potwornie biały sufit.
Spróbowałam jeszcze raz tym razem powoli.
Kiedy otrząsnęłam się i usiadłam na łóżku.
Na zegarze wybiła godzina 22:50
Teraz dopiero dostrzegłam że jestem w szpitalu.
W sali była Lajla która była obejmowana prze Rafała obydwoje płakali.
A na krzesełku obok łóżku siedział James.
On też płakał 
W chwili gdy chciałam już coś powiedzieć on spojrzał na mnie.
- Lajla ! Rafał ! ona obudziła się  Karina żyje ! - zaczął krzyczeć z euforią.
Kiedy oboje na mnie spojrzeli byli w szoku.
- To ja pójdę po lekarza - powiedział Rafał i wyszedł,
- Karina, Ty żyjesz! O mój Boże, nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłam! Nigdy więcej nie waż mi się wywijać takich numerów! Słyszysz?! Nigdy więcej!!! – wykrzyczała mi prosto w twarz moja najlepsza przyjaciółka i przytuliła mnie tak mocno jak tylko potrafiła.
- Obiecuje żadnych takich numerów - powiedziałam
Gdy skończyła na krześle obok mojego łóżka zajął James.
- Karina, słuchaj, wiem że Cię zraniłem i wiem, że z pewnością nie jesteś zadowolona z mojego widoku. Jeśli nie będziesz chciała mi wybaczyć, to jak najbardziej zrozumiem, ale proszę, daj mi drugą szansę! Proszę, ja będę się o Ciebie troszczył, będziesz dla mnie najważniejsza, zrobię dla Ciebie wszystko! Tylko proszę, daj mi drugą szansę… daj mi tą drugą szansę, bo ja… ja Cię kocham. Kocham Cię całym moim sercem! Zrobię dla Ciebie wszystko, tylko proszę, daj mi tą drugą szansę… - powiedział. 
Po chwili milczenia chwycił mnie za rękę, spojrzał mi prosto w oczy, wziął bardzo głęboki oddech i zaczął mówić 
- Karina, ja Cię kocham. Jeśli mnie porzucisz, to zginę, załamię się. Będę bezradny, bezsilny. Bez Ciebie ja… ja umrę… - skończył mówić, wyszeptując ostatnie cztery zdania.
Ja spojrzałam w te jego zielone oczy, wiedziałam w nich że on nie kłamie że mówi to szczerze że mu... zależy.
Chciałam już coś powiedzieć kiedy do sali wpadł Rafał z lekarzem.
Kiedy lekarz zobaczył był z nie małym szoku.
- Ale ona nie miała prawa się obudzić. To jakiś cud trzeba się nią szybko zająć - powiedział wyprosił wszystkich z sali.
Pielęgniarka podała mi kubek z wodą kazała wypić wszystko żebym się nie odwodniła.
Kiedy nałykałam się wszystkich leków które podała mi pielęgniarka i wypiciu prawie czterech kubków wody.
Lekarz i pielęgniarka wyszli z sali.
Po krótkiej chwili do sali wszedł James i usiadł.
- Czy wybaczysz mi kiedyś ? - zapytał
- James ja... wybaczam ci - powiedziałam 
 - Och, Karina, nie wiesz nawet jak się cieszę! Obiecuję, zrobię wszystko abyś ponownie mi zaufała i już nigdy Cię nie skrzywdzę. – powiedział rozradowany James
- Mam taką nadzieje - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
Mój uśmiech został odwzajemniony.
Między nami zapadła cisza. Ja zaczęłam wpatrywać się w te cudownie zielone oczy.
Po paru chwilach takiego bezruchu odległość między nami zaczęłam się zmniejszać.
W końcu nasze usta spotkały się w cudownym pocałunku.
Odwzajemniłam pocałunek.
Oderwaliśmy się od siebie w tej samej chwili w której do sali wszedł Rafał.
- Dziękować niebiosom żyjesz - powiedział i mnie przytulił.
- No jak widzisz, żyję. A co? Miałabym niby zginąć?! Tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz - odpowiedziałam Rafałowi z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
- Wiem, wiem… Pozbycie się Ciebie jest praktycznie niemożliwe. – zaczął się przekomarzać 
- No ale już bez żartów, naprawdę, bardzo się o Ciebie bałem. Gdybyś zginęła, to nie wiem co bym zrobił, a najgorsze byłoby przekazanie wszystkiego Natalii i mamie. One umierają z nerwów w domu… No ale najpierw zatłukłbym tego debila.. – powiedział, wskazując na James’a.
- Daj spokój już wszystko sobie wyjaśniliśmy... - Rafał nie dał mi dokończyć.
- Nie mów mi że jesteście razem - powiedział monotonnym głosem.
- Tak jesteśmy razem - odpowiedziałam
- Ale wiesz, że on wcale nie zasłużył na drugą szansę! To przez niego prawie umarłaś! Nie powinnaś tego robić… - powiedział zbulwersowany.
- Każdy zasługuje na drugą szansę - odparłam
- No chyba masz racje - powiedział 
- Chyba ??? - zapytałam podejrzliwie
- Stara, dobra Karina. Jak zwykle wyłapiesz każde słówko. – powiedział Rafał.
- Bo ja zawsze mam rację, a każde słówko wyłapię, bo uważnie słucham. – odpowiedziałam.
- No dobra, dobra… masz rację. A teraz przestańmy się kłócić i… specjalnie dla Ciebie postanowiłem, że zakończę ten cały spór z James’em… - powiedział. W jego głosie było słychać, że mówi to nie chętnie, ale ważne, że się na to zdobył.
- Och, Rafał, jesteś kochany! – powiedziałam, tuląc go.
Nagle do sali weszła Lajla.
- No kochani, czas się zbierać! – powiedziała moja przyjaciółka – Kiedy masz zamiar wrócić do domu i poinformować resztę, że Karinie nic nie jest? – powiedziała, zwracając się do Rafała.
- Już jedziemy do domu, chciałem tylko chwilę porozmawiać z Kariną. – odpowiedział.
Lajla przewróciła oczami, podeszła do mnie, pożegnała się  ze mną i mnie przytuliła.
- Ok, poczekam przy wyjściu. - powiedziała Lajla do Rafała
- Spox, już za chwilę przyjdę. - odparł Rafał.
Gdy Lajla wyszła z sali Rafał zwrócił się do James’a.
- To jak, damy już spokój z tą głupią kłótnią? Chociażby ze względu na Karinę… - zapytał Rafał.
- Ok, i tak miałem już tego dosyć. - odpowiedział James - Zgoda? - zapytał po kilku minutach ciszy.
- Zgoda. - odpowiedział Rafał, po czym podali sobie ręce.
- Ja już muszę lecieć. Lajla czeka przy wyjściu i pewnie będzie miała pretensje, że musiała na mnie tak długo czekać. Trzymaj się Kari. – powiedział Rafał i wyszedł.
Po krótkiej chwili odezwałam się.
- Cieszę się, że Ty i Rafał w reszcie się pogodziliście. - powiedziałam.
- Ja też, nie chciałem dalszego sporu… - odparł James.

- Wiesz, ja będę studiować w L.A. i nie wyjadę do Polski, więc… - nagle do sali wszedł lekarz. Przerwał mi mówiąc, że na pewno jestem zmęczona i muszę odpocząć. James musiał opuścić salę. Zanim to zrobił, pożegnał się ze mną, pocałował w czoło i pojechał do domu. 
Czułam się w tedy bardzo dobrze, a nawet można powiedzieć, że cudownie. 
Teraz już wiedziałam, że dobrze wybrałam. 
Nie miałam już wątpliwości.


Chcę bardzo podziękować mojej kochanej znajomej Elwirze za to że pomogła mi napisać ten rozdział pomogła mi go poprawić.

3 komentarze:

  1. Dziękuję, że nie zapomniałaś o mnie wspomnieć :)
    Widzę, że trochę przerobiłaś, ale i tak super, w sumie lepiej mi się czyta, bo moje zakończenie, to już znam na pamięć xd

    Blog bardzo fajny, lubię go czytać i bardzo mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zapomnieć o tobie nigdy w życiu.
      Pomogłaś mi ulepszyć ten rozdział.
      Mam nadzieje że reszta tego opowiadania też ci się będzie podobać :D
      Jestem twoją dłużniczką za to że dałaś mi materiał który natchnął mnie do pisania XD

      Usuń
    2. Daj spokój, jaką dłużniczką, to była zwykła pomoc, którą zawsze udzielam ludziom, których polubiłam :)

      Na pewno mi się spodoba ;)

      Usuń