czwartek, 6 grudnia 2012

Rozdział 18

Spakowałam się i zamówiłam sobie bilety do Polski nie miałam zamiaru wykorzystywać Jamesa.
Powiedziałam cioci i mojej psiapsiule.
I następnego dnia rano już byłam w grodzę na lotnisko , po rozprawie wsiadłam na pokład i wystartowaliśmy.
Po tym męczących 8 godzinach lotu wreszcie dolecieliśmy na miejsce.
Wysiadłam i złapałam taxi i pojechałam do domu.
W domu od razu witał mnie Mentor to nasz pies.


- Cześć kochanie jak tam - powiedziałam i wytarmosiłam go za uszy.
Weszłam do domu a pies za mną nie odstępował mnie na krok ja już wiedziałam co on chciał
- Ok , siad - powiedziałam do niego on posłusznie wykonał polecenie
- Piątka - powiedziała wystawiając dłonią a pies posłusznie przybił piątkę.
Zaczęłam się rozglądać nikogo w domu nie było.
Zapewne byli w szpitalu.
Zostawiłam swoje rzeczy , złapałam smycz i wzięłam Mentora na spacer.
Ale przed ten przebrałam się w coś lżejszego i wyszłam.
Zawsze z Mentorem lubiliśmy biegać.
Pobiegliśmy do parku , tam spuściłam psa ze smyczy żeby pobiegał samo pas.
Nagle zobaczyłam panią Kasię nauczycielkę która uczy mnie tańca.
- Dzień dobry kochana jak tam , szkoda że się nie dostałaś - powiedziała 
- Tak , no ale trudno teraz rodzina jest dla mnie najważniejsza moja mama jest w szpitalu - powiedziałam
- Słyszałam i jest mi bardzo przykro - powiedziała 
- Aha przepraszam ale teraz muszę już iść bo muszę jednak jechać do szpitala - powiedziałam 
- Tak naturalnie nie zatrzymuje cię  ale jednak pamiętasz że występujecie na festynie - powiedziała
- Tak pamiętam dlatego zostanę trochę dłużej w domu - powiedziałam złapałam psa na smycz i pobiegliśmy do domu.
W domu nakarmiłam psa i pojechałam do szpitala.

Dziś to tyle wybaczcie że to tak długo 

2 komentarze: