piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 63

Wstałam o 9:30, no wreszcie zaczynam wracać do swojego starego stanu wstawania.
Ubrałam się w takie zestaw:

Do tego jeszcze moje kochane fioletowe convers. I wreszcie mogłam iść pobiegać, z moim kochanym psiakiem. 
Tak jak kiedyś jeszcze przed wyjazdem z Polski. 
Wziełam psa Mp3 ze słuchawkami i poszliśmy biegać do parku, który był strasznie duży, tu oboje mogliśmy się wyszaleć, tak jak to lubiliśmy.
Od dawna nie spędzam z Mentorem tyle czasu ile kiedyś i nie poświęcam mu tyle uwagi ile bym chciała mu poświęcać. Zawsze miałam masę obowiązków, szkoła, taniec, opieka nad młodszą siostrą i chorą mamą. I on to rozumiał i zawsze czekał na swoją kolej. 
Ale mimo wszystko poświęcałam mu więcej uwagi, niż teraz odkąd mieszkam w L.A, mam takie głupie wrażenie że to przez iż jestem z James'em.
Nie ! James nie jest niczemu winny, po prostu dużo się zmieniło i to dlatego - pomyślałam 
Postanowiłam skoncentrować się na biegu i na swoim kochanym psie.
Naszej zabawie nie było końca, kiedy wróciliśmy do domu, głodni i zmęczeni.
Byliśmy tak bardzo zmęczeni, że po śniadaniu leżeliśmy nad basenem. Ja na leżaku a Mentor obok mnie i boczyliśmy się na całego, później dołączyły do nas Laila i Natii.
- Jak mogłaś przez pół dnia biegać z psem po parku ? - zagaiła w końcu Laila.
- A ty jak możesz spać do południa ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Chodźcie pograć w piłkę w basenie - powiedziała Natii.
My zgodziłyśmy się bez marudzenia, poszłyśmy się przebrać w stroje kąpielowe i wzięłyśmy piłkę plażową.
- Hej nie długo są urodziny Carlita, szykujecie coś ? - zapytałam
- Carlos organizuje grilla tylko dla najbliższych znajomych, macie być - odpowiedziała Laila.
Z basenu wylazłyśmy dopiero pod wieczór, gdy woda zaczęła się robić chłodna. Poszłyśmy do domu zjadłyśmy sporą kolacje, ponieważ woda wyciągnęła z nas wszystkie siły.
Po kolacji uwaliłyśmy się na łóżku w pokoju moim i Laili na łóżku i oglądałyśmy film " Wiecznie Żywy " usnęłyśmy jedna na drugiej.

<< Oczami Kendall'a >>
Właśnie siedziałem z chłopakami i pisaliśmy piosenkę, na nowy album BTR'u.
Szło nam to jak krew z nosa, totalnie zero pomysłów na słowa.
Piosenka miałaby o wakacjach.
- To może tak: All day, evry day is a holiday. We're alright 24/seven - powiedziała James
Zapisałem słowa na kartce.
Myśleliśmy dalej, ale nic zero weny siedzieliśmy nad tą piosenką do późna, że w końce rozeszliśmy się do sypialni i położyliśmy się spać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To tyle na dziś, miłej lektóry :D

2 komentarze:

  1. Ojejku, jak słodko :3 nareszcie piesio <3333 biedni chłopcy, brak weny przytłacza, ja znam to xD czekam :*** i zapraszam :3 http://this-love-is-forbidden.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Chłopaki i brak weny, trudne do wyobrażenia, ale możliwe :) Jak ja bym chciała wstawać o 9.30. Pozdrawiam, Ciri (http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/)

    OdpowiedzUsuń