Było już późno więc położyłam siostrę spać a sama poszłam do salonu na TV.
Okryłam się kocem i włączyłam TVN leciał akurat Hancock.
Mentor położył się pod kanapą i mnie pilnował.
Niestety nie wytrzymałam do spotkania z moim chłopakiem bo zasnęłam.
Rano obudził mnie kuszący zapach śniadania pewnie Rob wrócił ze szpitala.
Za żadne skarby nie chciałam wstawać ale co mus jest mus.
Otworzyłam oczy , podniosłam się i zajrzałam do kuchni.
Na patelni smażyły się naleśniki tyle że w kuchni nie było nikogo.
Zerknęłam na zegarek było około 10:15.
O mój boże nie do wiary że tyle spałam.
Nagle do kuchni wparował James trzymając Natalię na baranach.
- Cześć kochanie jak się spało ??? - zapytał
- A skąd ty tu się wziąłeś przecież pies pilnuje domu - powiedziałam po angielsku i spojrzałam na młodszą siostre
- Gdzie jest Mentor ??? -zapytałam w ojczystym języku
- W ogrodzie nie tylko ciebie słucha - powiedziała
- A i owszem tylko mnie słucha to mój pies dostałam go na 18 od taty - powiedziałam znaczy właściwie to samą paczkę dostałam od listonosza który znał tatę.
- OK zamknęłam go w łazience jakąś godzinę temu - powiedziała
Pędem poleciałam do łazienki i otworzyłam drzwi.
Pobiegłam do drzwi i wypuściłam psa który szybko załatwił swoją potrzebę na trawniku.
- Czemu mnie nie obudziłaś co ??? - zapytałam z wyrzutem
A ona wskazała tylko na Jamesa
- Aha - westchnęłam wyszłam do przed pokoju i zaczęłam ubierać buty.
- Zaraz a ty dokąd a śniadanie ??? - zapytał James
- Ja nigdy nie jem śniadania zanim nie wyprowadzę psa , nawet gdyby to było najpyszniejsze danie na świecie a po za tym dbam o linie najpierw godzina biegania a potem śniadanie w domu - powiedziałam.
Złapałam smycz i pobiegłam z psem na prawdziwy spacer.
I jak wcześniej najpierw biegamy potem spuszczam go ze smyczy że sam polatał.
Usiadłam chwile na ławce i miałam to nieszczęście spotkać Magdę razem z Darkiem szli za rączki.
A mnie się cofnęło na samą myśl o tym byłam kiedyś z nim.
Pies przybiegł do mnie żeby go głaskać ale tak naprawdę chciał się na nich rzucić.
- O patrz kochanie kto tu siedzi - powiedziała słodkim głosem Magda
- Widzę ona nawet nie umie utrzymać faceta przy sobie - powiedział
- Weźcie spadajcie bo inaczej psem poszczuje - powiedziałam
- Oj ona jest urocza myśli że to coś wygląda jak pies to raczej kucyk miniatura - powiedziała i oboje zaczęli się śmiać
- Pilnuj swoich tipsów !!! - powiedziałam lekko podenerwowana
- Ty uważaj jak się zwracasz mojej dziewczyny !!! - krzyknął Darek to mnie dobiło rok temu tak mówił do mnie.
- Mentor pokaż ząbki - powiedziałam a pies zaczął groźnie warczeć
a tamci uciekli.
przywołałam psa i wróciliśmy do domu.
Weszliśmy do domu zdjęłam buty i psu kaganiec
Mimo że był posłuchany musiał go nosić.
Zjadłam śniadanie które przygotował James.
- James zostałbyś z Natalią na parę godzin chciałabym pojechać pożegnać się z mamą ??? - zapytałam
- Jasne nie ma sprawy żaden problem - powiedział
- Jeśli będzie sprawiać kłopoty to dzwoń do mnie
- jestem pewien że się do gadamy
- Aha uważaj ona jest czasem trudnym dzieckiem - powiedziałam i poszłam do pokoju się przebrać
Zeszłam na dół James i Natalia siedzieli w salonie.
Natalia pokazywała mu swoje najładniejsze rysunki Foxa.
- James pamiętaj jak coś dzwoń - powiedziałam
- Pamiętam jedz już - powiedział
- I uważaj na psa - dodałam
- Karina jedz już nic się nie stanie - powiedział
Wyszłam i złapałam taryfę i pojechałam do szpitala.
Znalazłam salę i weszłam do niej.
Był tam spory ruch nie wiedziałam nawet co się dzieje.
Ale coś złego działo się z mamą to wiedziałam w 100%
Nagle wszystko ustało
- Czas zgonu 12:50 - powiedział lekarz.
Podbiegłam do niej i złapałam ją za rękę
- Mamo proszę proszę nie odchodź nie dam rady bez ciebie błagam zostań ze mną proszę - mówiłam do niej.
Ale było za późno już nie żyła.
<<Oczami Jamesa >>
Nie zbyt się rozumieliśmy ale używaliśmy języka migowego Ta mała ma talent do rysowania zwłaszcza mojego psa.
A skoro mowa o psie to Mentor nie specjalnie mnie polubił.
Graliśmy z Natalią w różne gry ITP
<< Moimi Oczami >>
Wróciłam razem z Robem do domu.- Karina lepiej weź Natalie i wyprowdzcie się do L.A tam będzie wam lepiej - powiedział
- A co z tobą ??? - zapytałam łykając słone łzy
- Zostanę tutaj ja nie jestem w stanie zapewnić wam przetrwania a ciocia Tania może - powiedział
- Ale co z Mentorem ???
- Poleci z wami musi przejść badania - powiedział
Do jechaliśmy do domu.
Weszłam do środka i oparłam się o ścianę i osunęłam się po nie na podłogę.
- Karina co się stało ??? - zapytała się Nati ja nie chciałam jej okłamywać.
- Mama nie żyje - powiedziałam siostra zaraz mnie przytuliła i obie płakałyśmy.
Akurat tego samego wieczora był letni festyn nie miała ochoty tam występować.
Cały czas siedziałam w pokoju i płakałam w poduszkę.
Nagle ktoś zaczął pukać w drzwi
- Słońce ty moje mogę wejść ??? - to był James
Nie odpowiedziałam więc wszedł.
- Ej Karina wszystko Ok - zapytał
- Nie nic nie jest Ok najpierw zdradza mnie chłopak potem nie mogę studiować z najlepszą przyjaciółką , następne umiera mama a teraz dowiaduje się że muszę przeprowadzić L.A - wybuchłam znów płaczem .
- Nie martw się wszystko się ułoży zobaczysz - powiedział.
- Ale kiedy ??? - zapytałam i podniosłam wzrok na niego musiałam wyglądać strasznie z tuszem na twarzy.
- Ej jeśli ci powiem że BTR wystąpi na tym festynie wystąpisz tam ??? - zapytał
- Już to widzę - powiedziałam
- Zobaczysz ubieraj się bo ty też wystąpisz - powiedział
Świetny rozdział, jeden z moich ulubionych ;33 Szkoda tylko, że mama Kariny umarła :( Piszesz genialne opowiadania, masz na prawdę wielki talent :) życzę powodzenia w dalszym pisaniu i dużo weny twórczej ;) Pozdrawiam ;***
OdpowiedzUsuń